Suchary i Dowcipy żarty dla dzieci i Rodziców Top 100

 

Suchary i Dowcipy żarty dla dzieci i Rodziców

najlepsze Suchary - Suchar Challenge Top 100
Poprawiacze humoru



Co robi 9,50 zł. w portfelu ? prawie dycha  :)


Co robi Traktor u Fryzjera ? WARKOCZE !   :)


Co mówi Ogrodnik do kolegi ?  Przesadziłeś.


a Co robi Strażak na siłowni ? Spala kalorie.


a Jakie miasto na świeci najczęściej się chowa ? Częstochowa.


Jakie są ulubione chipsy hydraulika ? KranChips



Przez jakie ryby najczęściej można skakać ? Przez płotki



Co mówi ksiądz po ślubie informatyka ?  Pobieranie zakończone.




Jak nazywa się kot który spadł z dachu i leci ?   Kotlecik



Co mówi Japończyk w Polsce kiedy widzi okno ? Tosiba !


Co mówi ogórek kiedy jest zdziwiony ? skisłem ?


Przychodzi narząd wewnętrzny do Biura Detektywistycznego i mówi: wydaje mi się, że jestem śledziona.



Dlaczego choinka nie jest głodna ? bo jodła  :)




Idzie blondynka i brunetka i brunetka mówi do blondynki: patrz jaki ładny las a blondynka na to: nie widzę bo drzewa zasłaniają  :)




Jasio w przedszkolu siedzi na nocniku i płacze, pani podchodzi i pyta: Jasio dlaczego płaczesz ? Bo pani powiedziała, że jak ktoś nie zrobi kupki to nie pójdzie na spacer. Pani pyta Jasi i co, ty nie możesz zrobić kupki ? a Jasio odpowiada: Ja zrobiłem kupkę ale Wojtek mi ukradł ! 




Jaki jest magik kiedy straci prace ? rozczarowany

















Dwie blondynki wsiadają do autobusu i jedna pyta kierowcy: czy dojadę tym autobusem do centrum ? Kierowca odpowiada NIE na to druga blondyna : a ja ?



- Dlaczego ciągle spóźniasz się do szkoły? - pyta nauczycielka Jasia.

- Bo nie mogę się obudzić na czas...

- Nie masz budzika?

- Mam, ale on dzwoni wtedy gdy śpię.


 

Jeden przedszkolak mówi do drugiego:

– U mnie modlimy się przed każdym posiłkiem.

– U mnie nie. Moja mama bardzo dobrze gotuje...


 


Mamo… kup mi małpkę. Proszę!

– A czym Ty ją będziesz karmił synku?

– Kup mi taką z Zoo, ich nie wolno karmić...




- Mamo, choinka się pali! - wola Jasio z pokoju do matki zajętej w kuchni.

- Choinka się świeci, a nie pali - poprawia matka.

Za chwile chłopiec krzyczy: - Mamo, mamo, firanki się święcą!        




- Tato, już nigdy więcej nie pójdę z tobą na sanki!

- Nie gadaj tyle synu tylko ciągnij!

 


Czym się różni czerwona skarpetka od czerwonej róży.

Zapachem.




Ida dwa koty na pustyni, jeden mówi do drugiego: Jaka duża kuweta!



Idzie przez pustynie facet i widzi stoisko z krawatami.

Sprzedawca oferował mu krawat, ale nie chciał kupić.

Idzie dalej - widzi restaurację.

Chce wejść, ale strażnik mówi, że bez krawatu pan nie wejdzie...



Jasio podaje sprzedawczyni na targu słoiczek i prosi o nalanie śmietany.

- Płacisz złotówkę - mówi sprzedawczyni, podając pełny słoik.

- Mamusia położyła pieniążki na dnie słoika...


 


Pani zadała dzieciom temat wypracowania - "Jak wyobrażam sobie prace dyrektora?". Wszystkie dzieci piszą tylko Jaś siedzi bezczynnie założywszy ręce.

- Czemu Jasiu nie piszesz ? - pyta się nauczycielka. - Czekam na sekretarkę.


 

- Powtórzmy tabliczkę mnożenia - mówi ojciec do syna - na pewno wiesz, ze dwa razy dwa jest cztery, a ile to będzie sześć razy siedem?

- Tato, dlaczego ty zawsze rezerwujesz dla siebie łatwiejsze przykłady?!



Jak nazywają się małe sowy, które mówią "TAK"?

TAKSÓWKI


 


Co może obudzić rekina?

Krzyk - człowiek za burtą!


 

Pani pyta Jasia:

- Jasiu powiesz jakieś zdanie w trybie oznajmującym?

- Koń ciągnie wóz.

- Brawo! A teraz przekształć to zdanie tak, aby było zdaniem rozkazującym.

- Wio!




Jak się nazywa płacz małego raczka?

Wycieraczka


 


Bliźniaki wracają ze szkoły i od progu wołają:

- Mamo, mamo! Wygrałaś konkurs klasowy "Czyja mama jest najpiękniejsza?". Wszyscy głosowali na swoje własne mamy, a Ty dostałaś dwa głosy....



 

Czego nie może powiedzieć ośmiolatek?

Że nie oglądał żadnej bajki od dziesięciu lat.



Jasiu z kanistrem przybiega na stację benzynową:

- Dziesięć litrów benzyny, szybko!

- Pali się, czy co?

- Tak, moja szkoła... ale już zaczyna przygasać.


 


List z wakacji: Tutaj jest pięknie, jestem bardzo zadowolony, dużo leże i odpoczywam. Bądźcie spokojni i nie martwcie się o mnie.

P.S. Co to jest epidemia ?


 

- Jasiu, masz dziś bardzo dobrze odrobione zadanie - mówi nauczycielka - Czy jesteś pewien, że twojemu tacie nikt nie pomagał?



Co to znaczy jak ktoś znajdzie 4 podkowy?

- To znaczy, że gdzieś w pobliżu koń lata boso.


 


Nauczyciel języka polskiego pyta się uczniów:

- Jak brzmi liczba mnoga do rzeczownika "niedziela"?

- Wakacje, proszę pani!


 



Idzie gumiś przez las, patrzy podkowa, odwraca ją, a tam koń!






Nauczyciel na lekcji polskiego pyta się Stasia:

- Jaki to czas? Ja się kąpię, ty się kąpiesz, on się kąpie...

- Sobota wieczór, panie profesorze.



 Pani pyta dzieci jaki zawód chciałyby wybrać.

- Lekarz, aktorka, modelka, policjant... odpowiadają dzieci

A ty Jasiu kim chcesz zostać? - pyta pani

- Emerytem. 


Mama pyta się Jasia:

- Jasiu, jaki przedmiot w szkole najbardziej lubisz?

- Dzwonek, mamo.


 


 


Mama pyta synka:

- Jasiu, jak się czujesz w szkole?

- Jak na komisariacie: ciągle mnie wypytują, a ja o niczym nie wiem.







===== inne =========

Mama Krzysia przeziębiła się.

- Niech pani wypije kieliszek alkoholu przed snem, tak na rozgrzanie. Na pewno pomoże - poradziła jej życzliwa sąsiadka.

Układając Krzysia do snu, mama jak zwykle pocałowała go. Krzyś na to:

- Mamo, dlaczego wzięłaś perfumy taty?



Idą sobie Jaś i Małgosia. Jasiu mówi:

- Może pójdziemy na skróty przez las?

A Małgosia:

- Eee, dzisiaj mi się spieszy...



W pewnej rodzince:

- Jak ci się udało zachęcić uczniów, żeby nauczyli się na pamięć tego wiersza Mickiewicza? - pyta nauczycielka nauczycielki.

- Powiedziałam im, że jest to utwór disco polo.



Maluchy w przedszkolu:

- A mój wujek jest biskupem, i wszyscy mówią do niego "ojcze"!

- A mój wujek jest kardynałem, i wszyscy mówią do niego "eminencjo"!

- A mój wujek jest bardzo gruby i wszyscy mówią do niego "O, Boże"!


Adaś do taty na spacerze w lesie:

- Tato! Tato Patrz dźwiedź!

-  mówi się NIEDŹWIEDŹ synku.

- A taki podobny!



Jasio do taty:

- Dziadek miał rację że nie powinienem chodzić do nocnych lokali bo mógłbym zobaczyć tam coś niewłaściwego.

- A coś tam zobaczył?

- Dziadka!



Mama pyta Jasia:

- Jasiu gdzie jest twoja złota rybka?

- W kieszeni, wziąłem ją na spacerek.  :)



- Ciociu, czy wetknęłabyś nos w gniazdo szerszeni?

- Ależ Kaziu, co ci przychodzi do głowy?

- Bo mamusia mówiła, że ty wszędzie wtykasz nos!



- Kaziu, gdzie znajduje się Kanał Angielski?

- Nie wiem, panie profesorze, w naszym telewizorze go nie ma.



- O! tato, tam leci toperz!

- Nietoperz, synku.

- Jak nietoperz to co?



Przychodzi Jasio do apteki:

- Czy jest niesteta?

- Jaka niesteta?

- No przecież mówiła pani wczoraj niektórym ludziom "Niestety nie ma"



- Jasiu, jak wygląda kaczka?

- Kaczka, wygląda oczami.



Zdenerwowana kobieta biega po plaży z synkiem, aż w końcu zwraca się do dziecka:

- Teraz przypomnij sobie w którym miejscu byłeś synku, gdy zacząłeś zakopywać tatusia.



Był sobie Jaś i Małgosia. Jaś mówi do Małgosi:

- Małgosiu, mogła byś wejść na drabinę i zerwać to jabłko na samej górze?

- Dobrze, Jasiu, nie ma sprawy.

Małgosia wchodzi po drabinie, a Jaś się jej gapi pod spódnicę. Małgosia opowiedziała o tym mamie.

- Dziecko! Przecież Jaś chciał tylko zobaczyć twoje majteczki.

Po jakimś czasie Małgosia znów opowiada mamie o podobnym zdarzeniu.

- Dziecko! Przecież ci już mówiłam, teraz też Jaś chciał tylko zobaczyć twoje majteczki...

- Tym razem nie byłam taka głupia i zdjełam!



Na lekcji biologii nauczycielka mówi:

- Pamiętajcie, dzieci, że nie wolno całować kotków ani piesków, bo od tego mogą się przenosić różne groźne zarazki. A może ktoś z was ma na to przykład?

Zgłasza się Jasio:

- Ja mam, proszę pani. Moja ciocia całowała raz kotka.

- I co?

- No i zdechł.



Przed lekcją pani mówi że przyjedzie grupa Chińczyków, i mówi także do Jasia, aby ten siadł z tyłu i nie zadawał głupich pytań.

Lekcja. Dzieci się pytają jak się żyje w Chinach... itp. Nagle pewien Chińczyk podchodzi do Jasia i pyta się:

- Dlaczego nie zadajesz pytań?

- Bo jak zadam jakieś, to pan się zdenerwuje.

- Nie, na pewno nie, no dobra wal.

Jasiu na to:

- Z ilu jest pan jajek?

Na to Chińczyk:

- No z czterech.

- Wiedziałem, bo z dwóch to nie byłby pan taki żółty....



Jasiu stoi przed komisją poborową i co chwila przeciera oczy.

- Panie doktorze, ja jestem bardzo krótkowidzący, prawie niewidomy.

- Niewidomy?

- Tak jest. Czy pan doktor widzi ten hak na suficie, bo ja go wcale nie widzę!



Grzesiek wraca ze szkoły. Już od progu woła:

- Mamo! Dzisiaj na matematyce tylko ja odpowiedziałem pani na pytanie!

- A o co pytała?

- Kto nie odrobił lekcji.



Ojciec mówi do piętnastoletniego syna:

- Jesteś już na tyle duży, że powinniśmy porozmawiać o seksie.

Na to syn:

- Dobra tato co, chcesz wiedzieć?

- Powiedz mi, Stasiu - zwraca się narzeczony siostry do jej brata - czy podpatrujesz nas przez dziurkę od klucza, kiedy tu siedzimy sami w pokoju?

- Tak, czasami - pada odpowiedz - ale rzadko, bo przeważnie robi to mama i babcia.



W pewnej szkole pani od polskiego próbuje nauczyć Jasia poprawnej wymowy rozmaitych, pięknych słow. polskich:

- Powiedz Jasiu "kura" ? - prosi na lekcji.

- No, kura - mówi Jasiu.

- Nie mówi się "no, kura", tylko kura.

- No, "kura", przecież mówię - irytuje się Jasiu

- Ale powiedz Jasiu "kura" bez tego "no" - nalega pani - Wtedy będzie poprawnie.

- "Kura"... - wzdycha Jasiu.

- No!... - polonistka wpisuje piątkę do dziennika.

- Kto cię nauczył takich słów?!

- Święty Mikołaj.

- Kto?

- Wczoraj jak wychodził z mojego pokoju po położeniu prezentu uderzył się w szafę. I wtedy TO powiedział.




Po długim niewidzeniu się, ciotka spotyka Marysię.

- Co słychać, Marysiu?

- Mamusia urodziła siostrzyczkę.

- Ale przecież wasz tatuś jest już od trzech lat za granicą!

- Tak, ale często pisze...




- Bolku, jak nazywał się Chrobry?

- Nie wiem.

- No, przecież tak jak ty!

- Nowak?!



- Kaziu, czy są jakieś zwierzęta, które nie słyszą?

- Owszem, panie profesorze, są i głuche...

- Moja siostra jest chora na szkarlatynę... - oznajmia Kazio w szkole.

- To wracaj do domu, bo mi zarazisz całą klasę - poleca wychowawczyni.

Po dwóch tygodniach Kazio pojawia się na lekcjach.

- I co, siostra wyzdrowiała?- pyta się nauczycielka.

- Nie wiem, bo jeszcze nie pisała...

- A gdzie ona jest?

- W Danii...



Rozmawia dwóch kolegów ze szkolnej ławy:

- Wiesz, wstyd mi za mojego ojca. To prawdziwy tchórz. Ile razy mama wyjeżdża, on się boi i idzie spać do sąsiadki...

Nauczycielka się pyta dzieci, jakie zwierzęta mają w domu. Uczniowie kolejno odpowiadają:

- Ja mam psa...

- Ja kota...

- U nas są rybki w akwarium...

Wreszcie zgłasza się Kazio:

- A my mamy kurczaka w zamrażarce...



Na przystanku autobusowym mały chłopiec trąca w nogę starszego pana.

- Czy pan lubi lizaki?

- Nie.

- To proszę go na chwilę potrzymać, bo muszę zawiązać sznurowadło.



Mała Zosia przedstawia się gościom:

- Jestem panna Zosia.

Po przyjęciu mama zwraca jej uwagę, że sześcioletnia dziewczynka przedstawiając się mówi tylko: "Jestem Zosia". Zosia zapamiętała to sobie i następnym razem przedstawia się:

- Jestem Zosia, ale już nie panna...



Jasio i Małgosia na spacerze:

- Och, kochany, nie potrafię wysłowić tego uczucia, które porusza moje wnętrze...

- Ze mną to samo. Nie powinniśmy byli popijać tych śliwek browarem...



W szkole pani pyta się dzieci:

- Jasiu, co wiesz o Powstaniu Styczniowym?

- Jedni mówią, że było, inni że dopiero będzie...

- A ty Małgosiu?

- Ja tam nie wiem, ale tata się szykuje.

- Kaziu, dlaczego nie byłeś wczoraj w szkole?

- Bo wczoraj umarł mój dziadek...

- Nie kłam, wczoraj widziałam twojego dziadka w oknie...

- Tatuś wystawił go przy oknie, bo listonosz szedł z rentą...



Lekcja polskiego. Pani pyta się dzieci kto był największym polskim wieszczem. Nikt nie wie. Pani podpowiada:

- Ad...

Jasiu:

- Adam!!! - Dobrze, a jak miał na nazwisko?

Cisza. Pani znowu podpowiada :

- Mi...

- Michnik!!!





Pani na poczcie zobaczyła jak Jasiu wrzucał list bez znaczka do Św. Mikołaja. Jako że list bez znaczka nie miał szansy dojść nigdzie, więc z koleżankami stwierdziły, że przeczytają. Jak postanowiły tak zrobiły, no i czytają:

"Drogi Święty Mikołaju,

Piszę do Ciebie ten list, ale pewnie i tak nie dojdzie, bo nie stać mnie nawet na znaczek. Pochodzę z bardzo biednej rodziny i nie stać nas nawet na jedzenie. Ale zawsze marzyłem Św. Mikołaju, żeby dostać pod choinkę narty, łyżwy i kombinezon narciarski, i piszę ten list bo może tym razem stanie się cud i spełnią się moje marzenia..."

Panie z poczty przeczytały, wzruszyły się losem Jasia, i postanowiły zrobić mu niespodziankę, i kupić mu prezenty pod choinkę. Jak postanowiły, tak zrobiły. Uzbierały trochę pieniędzy i kupiły Jasiowi narty i łyżwy, ale brakło im pieniędzy na kombinezon narciarski. Trudno, wysłały Jasiowi taki prezent jaki miały. Za jakiś czas ta sama pani z poczty patrzy a Jasiu znowu idzie z listem bez znaczka, do Św. Mikołaja, więc znowu wzięła list i z koleżankami czyta:

"Drogi Święty Mikołaju,

Dziękuję Ci bardzo za wspaniałe prezenty. Dziękuję za narty, łyżwy i ten kombinezon którego nie dostałem, ale który na pewno wysłałeś. Nie przejmuj się Św. Mikołaju, to nie twoja wina. Ja wiem, po prostu te panie z poczty go wzięły..."

Nauczyciel kazał Jasiowi napisać 100 razy: "Nie będę mówił TY do nauczyciela."

Na drugi dzień Jasio przyniósł zeszyt, w którym to zdanie było napisane 200 razy.

- Dlaczego napisałeś 200 razy? Kazałem tylko 100...

- Żeby ci zrobić przyjemność, bo cię lubię stary!

- Tatusiu widziałem jak nasz sąsiad gonił ruszający z przystanku autobus...

- I co?

- Poszczułem go naszym Burkiem i zdążył...





Pani w szkole pyta Jasia:

- Powiedz mi kto to był: Mickiewicz, Słowacki, Norwid?

- Nie wiem. A czy pani, wie kto to był Zyga, Chudy i Kazek?

- Nie wiem - odpowiada zdziwiona nauczycielka.

- To co mnie pani swoją bandą straszy?

Dwoje maluchów zagląda przez dziurkę od klucza do sypialni rodziców. Chłopiec mówi do siostry:

- Co za paskudztwo, a nam to w nosie nie pozwalają podłubać...

- Mamo! Mamo! - krzyczy synek na podwórku.

Matka wychyla się z okna:

- Czego?!

- Bo Tomek nie chce wierzyć, że masz zeza...

Po przyjeździe ze wczasów, mamusia sadza Jasia na stołeczek i pyta się go:

- Powiedz Jasiu. Co robił tatuś jak mamusia była na wczasach?

- No wiesz. Przychodziła tu taka ciocia.

- No i co, co?

- No wiesz. Tatuś ją sadzał na stołeczku, zdejmował jej płaszczyk, bluzeczkę.

- No i co jeszcze Jasiu, co? (Jasiu zaczyna się wiercić na stołeczku)

- Zdejmował jej majteczki, staniczek. I robili coś. Nie wiem jak to się nazywa, ale to co ty z wujkiem jak tatuś był na wczasach.

- Tato, dlaczego pies sąsiadów już nie szczeka?

- Nie pyskuj smarkaczu, jedz co ci przygotowałem!

Pani pyta Jasia w szkole:

- Ile jest pięć plus pięć?

Jasio przebiera rękami w kieszeniach i mówi:

- Jedenaście!



Mały Jasio pyta mamy:

- Mamo, po co ty się malujesz?

- Żeby ładnie wyglądać.

- A kiedy to zacznie działać?






Wnuczek poszedł z babcią do kościoła w Zaduszki. Słucha jak ksiądz czyta wypominki:

"Za duszę Jana, Marcina, Henryka, za duszę Adama, Andrzeja, Teofila..."

Chłopiec słucha, słucha, w końcu zaniepokojony ciągnie babcię za rękaw:

"Babciu, chodźmy stąd, bo on nas wszystkich zadusi!"




Przychodzi Jasiu do domu ze szkoły i krzyczy:

- Mamo, mamo dzisiaj zrobiłem dobry uczynek.

- No to mów.

- Koledzy podłożyli pineskę szpicem do góry na krześle nauczyciela. Już miał siadać kiedy ja odsunąłem krzesło.



Syn kończy osiemnaście lat. Ojciec daje mu w prezencie cygarniczkę stwierdzając, że od tego momentu pozwala mu palić.

- Dziękuję tato, ale ja rzuciłem palenie dwa lata temu...




Pani pyta dzieci:

- Powiedzcie mi dzieci jakieś zwierzątko na A.

Jasio wstaje i mówi:

- A może to karp???

- Nie Jasiu, siadaj. No dobrze powiedzcie mi teraz zwierzątko na B.

Jasio na to:

- Być może to karp???

- Jasiu za drzwi!!!

Jasio wychodzi.

- Powiedzcie mi teraz zwierzątko na C.

Nagle drzwi się otwierają i Jasio mówi:

- Czyżby to był karp???






Małgosia do Jasia po łóżkowych igraszkach:

- Wiesz co Jasiu? Jesteś lepszy niż tato.

- Wiem!

- Skąd?

- Mama mi mówiła...

Wchodzi pani do klasy i widzi, że Małgosia wychodzi zza firanki i poprawia sobie spódniczkę. Po chwili wychodzi Jasio i podciąga sobie rozporek. Pani pyta Jasia, co oni tam z Małgosią robili. Jasio:

- Nie wiem, jak to się nazywa, ale to będzie moje hobby do końca życia.

- Czy u was w domu wisi portret kochanego prezydenta Bieruta? - pyta się Jasia zaangażowana politycznie pani nauczycielka.

- Nie

- A towarzysza Stalina?

- Też nie, ale gdy UB wypuści tatusia z więzienia to on na pewno ich powiesi - zapewnia Jasiu.

Pewna rodzina wynajęła sobie studenta do opieki nad synem Jasiem. Jasiu bardzo lubił studenta, a student Jasia. Jednak kiedy Jasiu skończył  12 lat, rodzina postanowiła Jasia uświadomić. A któż się do tego lepiej nadaje niż student? Student oczywiście poprosił o rozmowę z Jasiem na osobności.

- Pamiętasz, Jasiu, co robimy z tymi panienkami co weekend?

- Oczywiście, że pamietam!

- To od dzisiaj musisz wiedzieć, że pszczółki i motylki robią to samo.

Jasio krzyczy do ojca:

"Tato barometr spadł!!!"

"O ile?"

"O jakieś dwa metry..."

Do przedszkola dla dzieci katolików oraz protestantów w Irlandii przybył na rutynowe badania lekarz. Mały protestant Johnny zauważył swoją koleżankę - katoliczkę Anne rozebraną do naga, uważnie się jej przyjrzał, po czym skomentował:

- Nigdy bym nie przypuszczał, że różnice między protestantami a katolikami są aż tak wielkie.

- Tato daj mi tysiąc złotych!

- Na co?

- Idę na mszę i potrzebuję na napiwek dla księdza!















Jasiu z kanistrem przybiega na stację benzynową:

- Dziesięć litrów benzyny, szybko!

- Pali się, czy co?

- Tak, moja szkoła... ale już zaczyna przygasać.

Nauczyciel pyta dzieci w klasie: 

- Czy wiecie dzieci jaki ptak nie buduje gniazd?

- Zgłasza się Jasio: Tak! To kukułka!

- Nauczyciel: A czemu nie buduje?

- Jasio: No bo mieszka w zegarach.

Małgosia i Jaś spostrzegają na spacerze w parku całującą się parę.

- Dlaczego oni to robią? - pyta Małgosia.

- Nie wiesz? On jej chce ukraść gumę do żucia!


Mama tłumaczy Jasiowi:

- Trzeba być grzecznym, żeby pójść do nieba!

- A co trzeba zrobić, żeby pójść do kina?

Przychodzi Jasiu do domu ze szkoły i krzyczy:

- Mamo, mamo dzisiaj zrobiłem dobry uczynek.

- No to mów.

- Koledzy podłożyli pineskę szpicem do góry na krześle nauczyciela... już miał siadać kiedy ja odsunąłem krzesło...



Jasiu dlaczego masz w zeszycie te same błędy co twój kolega z ławki?

- Bo mamy tego samego nauczyciela od j. polskiego...

Pani pyta dzieci jaki zawód chciałyby wybrać.

- Lekarz, aktorka, modelka, policjant... odpowiadają dzieci

A ty Jasiu kim chcesz zostać? - pyta pani

- Emerytem.

- Dlaczego ciągle spóźniasz się do szkoły? - pyta nauczycielka Jasia.

- Bo nie mogę się obudzić na czas...

- Nie masz budzika?

- Mam, ale on dzwoni wtedy gdy śpię.

Rozmowa przedszkolaków:

- Skąd się wziąłeś na świecie?

- Mama powiedziała, że bocian mnie rzucił w kapustę.

- To pewnie dlatego jesteś głąbem...

Jasio podaje sprzedawczyni na targu słoiczek i prosi o nalanie śmietany.

- Płacisz złotówkę - mówi sprzedawczyni, podając pełny słoik.

- Mamusia położyła pieniążki na dnie słoika...

Na lekcji przyrody nauczycielka pyta:

- Jasiu, co wiesz o jaskółkach?

- To bardzo mądre ptaki. Odlatują, gdy tylko rozpoczyna się rok szkolny!

- Mamo, chłopcy zaczynają mnie podrywać!

W jaki sposób, córeczko?

- Rzucają we mnie kamieniami....

Nauczyciel na lekcji polskiego pyta się Stasia:

- Jaki to czas? Ja się kąpię, ty się kąpiesz, on się kąpie...

- Sobota wieczór, panie profesorze.

- Mamo, ile jest w tubce pasty do zębów ?

Nie mam pojęcia, synku.

- A ja wiem! Od telewizora do kanapy!

Jasio przychodzi do domu. Mama krzyczy:

- Dlaczego masz takie brudne ręce???

- Bo bawiłem się w piaskownicy!!!

- Ale dlaczego masz czyste palce???

- Bo gwizdałem na psa!!!

- Wiesz, mamo, Kazio wczoraj przyszedł brudny do szkoły i pani go wysłała do domu!

- I co pomogło?

- Tak, dzisiaj cała klasa przyszła brudna.

Kaziu, czy umyłeś już uszy?

- Nie, ale jeszcze słyszę!

Mamo, to jest Kazio! Przyjrzyj mu się uważnie!

- Dlaczego?

- Bo on się uczy jeszcze gorzej niż ja!

- Karolinko, czemu płaczesz?

- Bo wujek spadł z drabiny i połamał szafkę i stłukł wazon....

- I co, żal Ci wujka? Stało się coś wujkowi?

- Niee, ale mój brat to widział, a ja nieee.....

- Kaziu, jeśli powiem: "Jestem piękna", to jaki to czas?

- Czas przeszły, proszę pani!

- Jasiu - pyta nauczyciel. - Jaki to będzie przypadek jak powiesz "lubię nauczycieli"?

- Bardzo rzadki, panie profesorze.

Zdenerwowana mama do córki:

- Wiesz co się dzieje z małymi dziewczynkami, które nie zjadają wszystkiego z talerza?!

- Wiem, pozostają szczupłe, zostają modelkami i zarabiają dużo forsy...

- Mamo, dziś na lekcji pan od matematyki pochwalił mnie!

- To bardzo ładnie, a co powiedział?

- Że wszyscy jesteśmy idiotami, a ja - największym!

Jaś wraca do domu cały zmoczony.

- Co się stało? - pyta się matka.

- Bawiliśmy się w pieski.

- No i co?

- Ja byłem latarnią...

- Tatusiu widziałem jak nasz sąsiad gonił ruszający z przystanku autobus...

- I co?

- Poszczułem go naszym psem i zdążył...

Mała Ania mówi:

- Mamusiu, pójdę do sklepu kupić zeszyt...

- Ani mi się waż! Taki deszcz leje, że żal psa wypędzić. Tata zaraz pójdzie i kupi ci ten zeszyt.

Mama pyta się Jasia:

- Jasiu, jaki przedmiot w szkole najbardziej lubisz?

- Dzwonek, mamo.

Mama pyta synka:

- Jasiu, jak się czujesz w szkole?

- Jak na komisariacie: ciągle mnie wypytują, a ja o niczym nie wiem.

Mała dziewczynka właśnie skończyła mówić wierszyk.

- Czy lubisz recytować wierszyki? - pyta jeden z gości .

- Nie, ale mama zawsze mnie do tego zmusza, kiedy chce, żeby goście wreszcie poszli do domu...

Do apteki wpada chłopiec i zdenerwowany pyta:

- Czy ma pani jakieś środki przeciwbólowe?

- A co cię boli chłopcze?

- Jeszcze nic, ale ojciec właśnie ogląda moje świadectwo.

Pani na lekcji biologii pyta:

- Jasiu, powiedz mi ile pies ma zębów.

- Pies - odpowiada Jaś - ma cały pysk zębów.

Pani zadała dzieciom temat wypracowania - "Jak wyobrażam sobie prace dyrektora?". Wszystkie dzieci piszą tylko Jaś siedzi bezczynnie założywszy ręce.

 - Czemu Jasiu nie piszesz ? - pyta się nauczycielka. - Czekam na sekretarkę.

- Powtórzmy tabliczkę mnożenia - mówi ojciec do syna - na pewno wiesz, ze dwa razy dwa jest cztery, a ile to będzie sześć razy siedem? 

- Tato, dlaczego ty zawsze rezerwujesz dla siebie łatwiejsze przykłady?!

- Mamo, choinka się pali! - wola Jasio z pokoju do matki zajętej w kuchni.

- Choinka się świeci, a nie pali - poprawia matka.

Za chwile chłopiec krzyczy: - Mamo, mamo, firanki się święcą!

Ojciec z córką zwiedzają muzeum. Przed posagiem Wenus z Milo ojciec zauważa: - No i widzisz, córeczko, do czego doprowadza obgryzanie paznokci?

- Synek do mamy; - Mamo, a mi się chce sikać!

To idź się wysikaj, ale na drugi raz mów, że ci się chce gwizdać.

- Następnym razem: - Mamo, mi się chce gwizdać!

To idź sobie pogwizdać.

W nocy synek śpi z dziadkiem, który o niczym nie wie. Dziecko budzi się w środku nocy i mówi:

- Dziadku, mi się chce gwizdać! 

Nie wolno teraz gwizdać, bo jest noc.

- Ale mi się naprawdę chce mocno gwizdać!

Nie wolno, bo wszystkich pobudzisz.

- Ale ja już nie mogę!

To zagwiżdż mi tak po cichutku do ucha.

Jasiu, twoja siostra jest taka śliczna... Jak mi przyniesiesz pukiel jej włosów do dam ci na loda.

- A co pan mi da jak ostrzygę ja do zera?

- Jasiu, masz dziś bardzo dobrze odrobione zadanie - mówi nauczycielka - Czy jesteś pewien, że twojemu tacie nikt nie pomagał?

List z wakacji: Tutaj jest pięknie, jestem bardzo zadowolony, dużo leże i odpoczywam. Bądźcie spokojni i nie martwcie się o mnie.

P.S. Co to jest epidemia ?

Lekcja. Jasiu siedzi w klasie i nagle krzyczy do pani : - Proszę pani. Ten co siedzi tam z tylu, spierdział się!  Jasiu. Nie mówi się "spierdział" tylko "złamał powietrze".

- Po chwili Jasiu znowu krzyczy do pani : - Proszę pani. Ten, co przedtem złamał powietrze, znowu się spierdział!

- Przychodzi Jasio do sklepu mięsnego: - Ma pani mózg ???

Nie, pada odpowiedź.

- No i dlatego pani tak głupio wygląda!

Mama pyta się swego synka: - Jasiu, jak się czujesz w szkole ?

- Jak na komisariacie : ciągle mnie wypytują, a ja o niczym nie wiem.

Pani pyta Jasia w szkole: - Ile jest pięć plus pięć?

- Jasio przebiera rękami w kieszeniach i mówi: - Jedenaście!

- Mały Jasio pyta mamy: - Mamo, po co ty się malujesz?

Żeby ładnie wyglądać.

- A kiedy to zacznie działać?

- Przychodzi Małgosia do babci z pytaniem: - Babciu skąd się biorą dzieci?

Babcia zakłopotana : - Małgosiu, Pan Bóg ma skrzyneczkę i kluczyk. Jeżeli rodzice chcą mieć dzieci to Bóg otwiera skrzyneczkę tym kluczykiem i wychodzą dzieci.

- Za jakis czas Małgosia zadowolona dzieli się sekretem: - Babciu będę miała dzieci!

Na to babcia oburzona : - Małgosiu tylko Pan Bóg ma kluczyk !

- Malgosia na to: - A Jaś ma wytrych!

Policjant do małego chłopca palącego papierosa : - Wcześnie zacząłeś palić!

- E tam wcześnie, już jedenasta!

Rozmowa miedzy trzema dzieciakami w piaskownicy: - A mój tatus kupil mi za granica siostsycke! - Moj mial malo pieniazkow i kupil mi braciska w sklepie na osiedlu.

- Buuu! - rozbeczał się trzeci - a my jestesmy biedni i mój tatus wszystko musi lobic sam!

Pani w szkole pyta się dzieci jakiej pasty do zębów używają.

- Małgosia: - Ja używam Cologate.

A dlaczego ? 

- Bo to numer 1 na świecie...

Bardzo dobrze...., a ty Jasiu jakiej używasz?? 

- BlendaMed! 

A dlaczego ? 

- Bo po niej są twarde jajka!

Jasiu, powiedz nam - pyta ksiądz na lekcji religii - Co musimy zrobić, aby otrzymać rozgrzeszenie ?

- Musimy grzeszyć, proszę księdza - pada odpowiedz.

- Jasiu wychodzi z domu z karabinem i w hełmie.

Mama: Jasiu, gdzie ty idziesz ?

- Jasiu: A idę na wojnę, pozabijam paru Niemców i wrócę ... 

Mama: Nie boisz się, ze cię zabija ?

- Jasiu: (ogromnie zdziwiony) Mnieee ???? A za co ????

Nasza nauczycielka mówi sama do siebie, czy wasza też?

- Nie, nasza myśli, że jej słuchamy!

Dumny ojciec do synka: - Bocian przyniósł ci siostrzyczkę, chcesz ja zobaczyć?

- Później - pokaż mi najpierw bociana.

- Zabraniam ci używania brzydkich słow. - strofuje ojciec syna. - Ależ tato, tych słów używał Mikołaj Rej! - Już więcej się z nim nie baw!

Syn do ojca:

- Tato, słyszałem ze twój ojciec był szurnięty... 

- Chyba twój! - odpowiada na to ojciec.

- Jasiu, dlaczego rzuciłeś w tego chłopca jeszcze drugim kamieniem?

- Bo pierwszym nie trafiłem.

Pani w szkole do Jasia: - Jasiu, twoje zachowanie jest skandaliczne!!! Jutro przyprowadzisz ojca do szkoły!!

- Jasio na to (spokojnie): - Ja nie mam ojca.

A co mu się stało? - pyta zdziwiona nauczycielka.

- Walec go przejechał.

No to niech przyjdzie matka.

- Matkę tez przejechał walec.

A dziadka masz? - spytała z odrobina zwątpienia.

- Nie.

Czy jego też przejechał walec?! - pytanie wykazywało nieomal zdumienie.

- Tak.

A babcie?!? - tu glos nauczycielki zaczął objawiać brak nadziei na uzyskanie pomyślnej odpowiedzi.

- Też. - odpowiedział (po raz trzeci monosylabą) Jasiu.

Ale chyba masz jakiegoś wujka czy jakąś ciocię którzy uniknęli tej strasznej śmierci!??! - zapytała pełna zwątpienia, już prawie nie wierząc, że Jasio jej ulży.

- Nie. - glos Jasia był tak samo spokojny jak na początku - wszystkich przejechał walec.

Biedny Jasiu! Co ty teraz zrobisz?? - zaczęła się użalać nad nim nauczycielka.

- Nic - odparł rezolutny Jasio. - Będę dalej jeździł walcem.

Jasiu kim jest twój ojciec?

- On jest chory. 

Ale co on robi?

- Kaszle.

Przychodzi mały Jasio do sklepu, kładzie na ladzie wesz i mówi;  - COCA COLĘ POPROSZĘ ! 

Ależ chłopczyku co ty robisz? - ZA WSZE COCA COLA! intonuje Jasio.....

Pani w szkole ogłosiła konkurs na najładniejsze zdanie z wyrazem ananas. Następnego dnia dzieci przynoszą i czytają swoje zdania, a Jasio siedzi cichutko.

W końcu pani mówi: - No Jaśku, a może posłuchamy Twojego zdania?

- Na to Jasio otwiera zeszyt i zaczyna czytać : - Wczoraj tatuś kupił całą skrzynkę jabłek. Sam je wszystkie zjadł, ananas wypiął dupę.

- Nauczyciel polecił uczniom napisać wypracowanie na temat: "Jak trzeba się uczyć?".

Jasio napisał:

- "Im więcej się człowiek uczy, tym więcej umie.

- Im więcej umie, tym więcej zapomina.

- Im więcej zapomina, tym mniej umie.

- Im mniej umie, tym mniej zapomina. Więc po co się uczyć?!".

- Mały Jasio pyta nauczycielkę: - Plose pani, cy dzieci mogą mięć dzieci?

Nauczycielka odpowiada mu: - Ależ Jasiu, co ty mówisz ?! To zupełnie niemożliwe !

- Jaś odwraca głowę do Małgosi i mówi: - No i cego się bois, głupia?!

Idzie babcia, Jasio i Małgosia przez park.

Jaś pyta babcię: - Babciu skąd się biorą dzieci ?

Babcia: no, bociany je przynoszą.

Małgosia do Jasia: powiedz jej prawdę bo umrze i nie będzie wiedziała.

Pani na lekcji polskiego prosi dzieci, aby ułożyły zdanie, w którym będzie nazwa ptaka;

Zgłasza się Jaś - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak.

No, może być. Ale zdania z dwoma ptakami już nie ułożysz.

- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak i wyrznął orła - przyjmuje wyzwanie Jaś.

A z trzema ptakami ?

 - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła i puścił pawia.

A z czterema ptakami, cwaniaczku ?

- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła, po czym puścił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa.

A z pięcioma ptakami ? - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła, po czym puścił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa i poszedł dalej pić na sępa.














Pani pyta w szkole jak dzieci wyobrażają sobie gwiazdkę?

Jasio mówi: Jak patrzę przez okno to widzę wielką wielką dupę

Pani pyta: A dlaczego?

Bo tata powiedział ze dostanę na gwiazdkę gówno.

dowcip przysłany przez Dominikę

- Kaziu, dlaczego wnosisz to wiadro z wodą do sypialni?

- Bo tata prosił, żeby go o piątej po cichu obudzić...

- Aniu, czy temu chłopcu, z którym dziś byłaś na randce, cały czas mówiłaś: "nie", tak jak ci kazałam?

- Tak, mamusiu!

- A co on ci proponował?

- Na przykład pytał:

"Czy nie przeszkadza ci, że cię tu dotknę?",

"Czy nie przeszkadza ci, że tu włożę paluszek?"...

- Od dziś będziemy liczyli na komputerach! - oznajmiła nauczycielka

- Wspaniale! Znakomicie!! - cieszą się uczniowie.

- No to kto mi powie, ile będzie pięć komputerów dodać dwadzieścia jeden komputerów?...

Mama kąpie się w wannie. Nagle wchodzi Wacuś i pyta:

- Mamusiu, co to takiego?

Zakłopotana mama po krótkim namyśle odpowiada:

- Szczoteczka do zębów; taka duża szczoteczka...

- E tam wcale nie duża. Tatuś to ma szczoteczkę i to na kiju! Widziałem, jak ciocia Lusia zęby nią czyściła.

Nela nosi na łańcuszku miniaturowy samolocik. Krzysio przygląda się uważnie.

- Podoba ci się mój samolocik?

- Owszem, ale raczej podziwiam lotnisko.

- Mamusiu, nasz sąsiad powiedział, że jesteś fajna babka, i chętnie by cię zarżnął...

- Zerżnął synku, zerżnął...

Jaś z Małgosią spacerowali sobie po parku. Była piękna pogoda, po alejkach jeździły dzieci na rowerach, spacerowali zakochani. A że była wiosna i w ogóle, nabrali ochoty na małe bara-bara... Znaleźli odpowiednie miejsce, Małgosia położyła się więc na trawie, na niej Jasio... Nagle Małgosia:

- Aaaaaaachhh!!!

- Tak ci dobrze Małgosiu?

- Nie, ale mi jakiś rower przejechał po szyi...

Idą sobie Jaś i Małgosia przez las na mszę. A że czasu mieli dużo, więc się (khm.. khm..) na chwilkę zatrzymali. Wreszcie doszli i w te pędy do konfesjonału.

Jaś się spowiada:

- Raz zgrzeszyłem z Małgosią, jak szliśmy przez las...

Małgosia się spowiada (była druga w kolejce):

- Zgrzeszyłam z Jasiem dwa razy...

Ksiądz:

- ????? dwa? on mówił, że raz...

Małgosia:

- Ale on zapomniał, że my jeszcze będziemy wracać...

- Co Jasiu robi w składzie przezerwatyw ????

- Przygotowuje KINDER-Niespodzianki

Pani na lekcji biologii do dzieci:

- Z czego składa się serce?

Jasiu:

- Z dwóch komór, z dwóch przedsionków i nóżek.

- Jasiu, serduszko ma nóżki???!

- Słyszałem jak tata mówił w nocy: No serduszko, rozłóż nóżki!

Na wycieczce szkolnej w lesie Jasio pokazując palcem na czarne jagody pyta nauczyciela:

- Co to jest proszę pana?

- Czarne jagody Jasiu.

- A dlaczego one są czerwone?

- Bo są jeszcze zielone!

Mała Kasia bawi się z dziećmi na plaży.

Przybiega do matki z płaczem:

- Mamo, jakieś dziecko uderzyło mnie w głowę!

- A kto to był, chłopiec czy dziewczynka?

- Nie wiem, bo było gołe!

Jasio dostał od cioci z zagranicy niezwykły upominek - aparat do wykrywania kłamstw. Nazajutrz wraca ze szkoły i od progu woła:

- Dostałem piątkę z matmy!

Aparat:

- Piiip!

Mama strofuje synka:

- Nie kłam! Bierz przykład ze mnie. Gdy chodziłam do szkoły, miałam same piątki!

Aparat:

- Piiip!

Ojciec dodaje:

- Bo wy macie teraz za dobrze i nie chce się wam uczyć. Gdy ja chodziłem do szkoły...

Aparat:

- Piiiiiiiiiiiiiip!

dowcip przysłany przez Adriana

Wąż - Czy ja jestem jadowity?

Jasiu - Czemu pytasz?

Wąż - Bo ugryzłem się w język 

dowcip przysłany przez Adriana


Jasiu!

Czemu chodzisz w koło?

Obchodzę imieniny!

dowcip przysłany przez Adriana

Jasiu,czy tata pomógł ci w odrabianiu lekcji?

Nie proszę pani odrobił je sam!

dowcip przysłany przez Adriana

Jasiu czego dowiedziałeś się dzisiaj w szkole?

Że inni mają większe kieszonkowe! 

dowcip przysłany przez Adriana

Ojciec stale straszy swojego synka: "Jeszcze raz nie zjesz owsianki, a powiem policji", "Jeszcze raz zobaczę dziury w spodniach, pójdę na policję...". Mały Michał ma tego dość. Zjawia się pewnego dnia w komisariacie z rozbitym kolanem i pyta:

- Czy był tu mój tato?

- A o co chodzi?

- Czy skarżył, że rozdarłem spodnie?

Policjant trochę zdziwiony zorientował się szybko i mówi z uśmiechem:

- Tak, twój tato był tutaj.

- W takim razie, ja panu też coś powiem: mój tato w nocy pędzi bimber w piwnicy!

Pani w szkole ogłosiła konkurs na wypracowanie z udziałem sfer wyższych, o miłości, i w dodatku z wątkiem dramatycznym i religijnym.

I Jasiu napisał to tak:

'O Boże, krzyknęła hrabina. Zaszłam w ciążę, ale nie wiem z kim!'

I wygrał.

Pani poleciła dzieciom napisać wypracowanie na temat "Matka jest tylko jedna". Następnego dnia pani pyta dzieci:

- Aniu??

- Najbardziej kochamy naszą mamę, bo Matka jest tylko jedna ..

- Bardzo ładnie..

W końcu przyszła kolej na Jasia, więc czyta:

"Wieczorem, gdy ojciec z matką do stołu zasiedli, krzyknęli na Małgosię by z lodówki przyniosła trzy flaszki Wyborowej. Małgosia poszła do lodówki i krzyknęła:

'Matka! Jest tylko jedna!'"

Była w szkole pogadanka o konieczności mycia ząbków przed spaniem. Na drugi dzień pani chce sprawdzić, czy dzieci zapamiętały. Wzięła do tablicy Jasia. I pyta:

- Jasiu, co trzeba zrobić przed spaniem.

Jasiu nic.

- No, drogie dziecko, podpowiem ci, a co takiego robią przed spaniem twoi rodzice?

Jasiu, już w lepszym humorze, bo już zna odpowiedz, ale trochę się waha.. - Pani wie. Ja wiem. Ale czy to jest temat dla pierwszej klasy?

Na lekcji matmy:

- Nowak, podaj liczbę dwucyfrową.

- 34.

- A jeśli przestawisz cyfry?

- Nie wiem.

- Siadaj. Kowalski, podaj liczbę dwucyfrową.

- 18.

- A jeśli przestawisz cyfry?

- Nie wiem.

- Jasiu, podaj...

- 33.

Przychodzi ucieszony Jasiu do domu, i mówi:

- Mamuś, dostałem piątkę z polskiego!

- Co się cieszysz, i tak masz raka.

- Mamusiu dzieci w szkole mówią, że dużo jem.

- Nie, nie Jasiu. Nie przejmuj się to nie prawda, tylko zjedz zupkę bo mi wanna potrzebna.

- Mamusiu dzieci w szkole mówią, że mam długie zęby!

- Nie, nie Jasiu. Nie przejmuj się, to nie prawda, tylko nic już nie mów bo mi podłogę rysujesz.

- Mamusiu, dzieci w szkole mówią mi że mam duże okulary!!

- Jasiu, nie przejmuj się, zdejmij je w przedpokoju, umyj ręce i chodź na obiad.

Po jakimś czasie do domu wraca naprany ojciec i od progu woła:

- Cholera jasna, kto tu kolarzówkę w przedpokoju postawił!!!

Skarży się Jasiu mamie:

- Mamo, dzieci mówią że jestem wampirem.

- Nie przejmuj się i jedz szybciej ten barszczyk bo ci skrzepnie!

- Tato, daleko jest ta Ameryka?

- Nie godej tela, ino wiosłuj!

- Tato, dlaczego babcia biegnie zakosami?

- Podawaj naboje, nie gadaj!



- Tato, znalazłem babcię!

- Tyle razy Ci mówiłem żebyś nie kopał dołków w ogródku!

- Jasiu, nie obgryzaj paznokci - krzyczy mama.

- Jasiu, powtarzam nie obgryzaj paznokci.

- Jasiu, do cholery nie obgryzaj babci paznokci bo zamknę trumnę!!

- Jasiu dlaczego spóźniłeś się do szkoły?

- Bo pewnej pani zginęło 100 000 zł.

- I co? Pomagałeś szukać?

- Nie! Stałem na banknocie i czekałem aż odejdzie!!

Pewnego razu mały Jasio wszedł do pokoju rodziców i przyłapał ich na uprawianiu seksu. "Tatusiu, co robisz ?" - pyta Jasio.

"Ehm.. nooo... mamusia chciała mieć bobaska..." - mówi tatuś.

Na to Jaś kładzie się obok mamusi i mówi: " no to ja chcę rowerek!"

Na lekcji nauczycielka pyta się dzieci kim chciałyby zostać w przyszłości. Padają różne zawody: stolarz, lekarz, rzeźbiarz, nauczyciel, itp.

Gdy padło na Jasia, powiedział tak:

- Chciałbym zostać specjalistą od dewiacji seksualnych.

Pani trochę się speszyła, ale chwilę potem mówi do Jasia:

- No to w takim razie powiedz nam Jasiu co to znaczy.

Jasio zastanawia się, myśli głęboko i zaraz potem mówi:

- Ja to pani wytłumaczę na przykładzie: tam oto na przystanku PKS stoją trzy kobiety i jedzą lody: jedna gryzie, druga ssie, trzecia liże loda. Niech pani powie, która z nich jest mężatką?

Pani po głębszym zastanowieniu powiedziała, że ta, która ssie.

Na to Jasio:

- Nieprawda, bo ta, która gryzie, bo ma obraczkę.

A to o czym pani mówi to są właśnie dewiacje seksualne.

Pani poleciła dzieciom napisanie zdań, w których wyraz "pięknie" występowałby raz, dwa lub trzy razy. Następnego dnia pani egzekwuje pracę domową.

- Aniu?

- "Morze PIĘKNIE szumi..."

- Dobrze. Bożenko?

- "Morze PIĘKNIE szumi i ptaki PIĘKNIE śpiewają..."

- Doskonale. Jasiu? (przy Jasiu są zawsze jakieś jaja)

- Wczoraj moja siostra przychodzi wieczorem do domu i mówi do ojca:

"Tato, zaszłam w ciążę."

Na to ojciec:

"No to pięknie, pięknie, k...., pięknie..."

Jasio na lekcji religii z zakonnicą. Zakonnicą zadaje dzieciom taką zagadkę:

- Jest rude, ma puszysty ogon, skacze po drzewach i je orzechy. Co to?

Jasio się zgłasza i odpowiada:

- Na 99% jest to wiewiórka, ale jak znam siostrę, to może być Jezus...

- Jasiu - pyta się pani - biorąc pod uwagę twoje lenistwo, jakim zwierzęciem chciałbyś być?

- Wężem.

- A dlaczego?

- Bo leżę i idę....

- Proszę pani, ja się w pani chyba zakochałem - mówi dziesięcioletni Jasiu.

- Przykro mi Jasiu, ale ja nie lubię dzieci.

- A kto lubi, będziemy uważali.

- Powiedz mi, Jasiu - pytają małego chłopca - czy twoja matka jest chora, że leży w łóżku?

A Jaś na to:

- Nie, tylko się boi, żeby ojciec łóżka na wódkę nie sprzedał.

Nauczycielka zadała dzieciom wypracowanie pt. "Co mój tata robi po pracy?". Pisze Jaś, syn policjanta.

"Tato po pracy zawsze bierze gazetę i idzie do ubikacji. Chyba będzie srać, bo czytać przecież nie umie..."

Lekcja biologii.

- Jak się nazywa największy zwierz mieszkający w naszych lasach?

- Pyta się pani Jasia.

- Dźwiedź.

- Chyba niedźwiedź?

- Jeśli nie dźwiedź, to ja nie wiem.

W szkole na lekcji biologii, pani kazała dzieciom, aby dowiedziały się w domu, co to jest penis. Jasio przychodzi do taty i pyta się:

- Tato co to jest penis?

- Nie mogę ci powiedzieć, bo jesteś za młody.

- Ale pani w szkole kazała!

Tata chcąc nie chcąc wziął Jasia do pokoju, zdjął spodnie i mówi:

- Patrz, to jest właśnie penis.

Jasio uśmiechnął się i po odrobieniu lekcji poszedł na spotkanie z Małgosią.

Małgosia mówi:

- Nic nie mogłam z taty wyciągnąć. A ty Jasiu mógłbyś mi powiedzieć?

Jasio odparł, że chętnie, wziął ją za rękę i poszedł z nią w krzaki, zdjął spodnie i mówi:

- Patrz, to jest kutas, a penis jest to takie coś tylko że dwa razy większe.

- Mamusiu, dzieci w szkole mówią, że mam duże uszy!

- Nie, nie Jasiu. Nie przejmuj się, to nie prawda, tylko nie kręć tak głową, bo znowu będzie tornado.


Przychodzi mały (8 lat) Jaś do szkoły, ma całą opuchniętą i czerwoną twarz, pani się pyta:

- Co się stało Jasiu?

- Ooossss

- No co się stało....

- Ooooosssssaaaaa

- Co osa?? Ugryzła cię??

- Nie, tato łopatą zabił!

Dzieci miały przynieść do szkoły rożne przedmioty związane z medycyną. Małgosia przyniosła strzykawkę, Kasia bandaż, a Basia słuchawki.

- A ty co przyniosłeś? - Pyta nauczycielka Jasia.

- Aparat tlenowy!

- Tak...? A skąd go wziales?

- Od dziadka.

- A co na to dziadek?

- Eeeech... cheeee....

Jasio w sytuacji intymnej z Małgosią. Pieści ją i pieści, a tu nagle czuje coś wilgotnego i miękkiego. Pyta się:

- Co? okresik?

A na to Małgosia:

- Nie. Rozwolnionko.

Jasio został dyscyplinarnie wyrzucony z przedszkola. Trafił do innego. Pyta się tam znajomego:

- Można palić?

- Da się, spoko.

- Można pić wódę?

- Spoko, jak się podzielisz z wychowawcą to on nawet da szkło.

- A dziewice są?

- Czyś ty zgłupiał ? Co Ty ? W ŻŁOBKU jesteś?

Na lekcji polskiego w piątej klasie pan nauczyciel pyta się uczniów czy znają znaczenie słowa "rarytas".

- No dzieci, powiedzcie co dla was jest rarytasem?

- Banany, pomarańcze - mówi Hania.

- Bułka z masłem i z szynką - mówi Stasiu.

- Tyłeczek szesnastoletniej dziewczyny - mówi Jasiu.

Pan nauczyciel wyrzucił go z klasy i kazał na drugi dzień przyjść z ojcem. Na drugi dzień Jasiu przychodzi do klasy i siada w ostatniej ławce.

- Jasiu, dlaczego przyszedłeś bez ojca i dlaczego siadasz w ostatniej ławce?

- Bo tatuś powiedział, że jak dla pana tyłeczek szesnastoletniej dziewczyny nie jest rarytasem, to pan jest pedał i mam się od pana trzymać z daleka.

Pani do Jasia: powiedz wierszyk ..

Jasio:

Morze, polskie morze,

Stoi w tobie dziewczę hoże.

A w tym morzu świsty, gwizdy,

Woda sięga jej do kolan

Pani:

Jasiu, gdzie tu rym ?

Jasio:

jak wody przybędzie

to i rym będzie...

- Dlaczego ciągle spóźniasz się do szkoły? - pyta nauczycielka Jasia.

- Bo nie mogę się obudzić na czas...

- Nie masz budzika?

- Mam, ale on dzwoni wtedy gdy śpię.

Jasio pisze wypracowanie. W pewnym momencie zwraca się do ojca:

- Tatusiu, czy mógłbyś mi podpowiedzieć jakieś zdanie o katastrofie?

- W domu nie ma ani kropli wódki.

- Jasiu, podaj przykład jakiegoś zbiegu okoliczności.

- Mój ojciec ożenił się i moja matka wyszła za mąż dosłownie w tym samym czasie.

Jasiu miał słabe oceny. Mama mówi więc do taty:

- Porozmawiaj z Jasiem po męsku, zobacz na jego oceny, przemów mu do rozumu.

Ojciec pomyślał, wziął flachę i puka do Jasia:

- Mogę wejść?

- Wejdź tato, proszę.

- Przyszedłem pogadać - dziobniemy po kieliszku?

- Dobra

Popili troszkę:

- Może zapalimy - mówi ojciec

Jasiu zdziwiony:

- Dobra - zapalimy

Po jakimś czasie ojciec:

- No to co? Może jakiś świerszczyk?

No i wyjął z rękawa świerszcza i oglądają, a Jasiu taki zaczerwieniony, podniecony (wpływ alkoholu, papierosów no i w ogóle z ojcem...)

- Tato, kto ma taaakie dziewczyny?

- PRYMUSI synu, prymusi.

W szkole na lekcji geografii pani pyta dzieci, w którym kraju jest najcieplejsze klimat.

- W Rosji - odpowiada Jaś.

- Z czego to wnioskujesz? - pyta zdziwiona pani.

- Bo, proszę pani, do nas w styczniu znad Wołgi ciocia przyjechała w trampkach.

Dzwoni Małgosia do Jasia i mówi:

- Mam dla ciebie niespodziankę Jasiu.

- Tak? powiedz szybko co to.

- Wiesz jestem w ciąży.

- Bip bip bip nie ma takiego numeru, bip bip bip nie ma takiego numeru

Pani na lekcji polskiego prosi dzieci, aby ułożyły zdanie, w którym będzie nazwa ptaka. Zgłasza się Jaś:

- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak.

- No, może być. Ale zdania z dwoma ptakami już nie ułożysz.

- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak i wyrżnął orła - przyjmuje wyzwanie Jaś.

- A z trzema ptakami?

- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła i puścił pawia.

- A z czterema ptakami, cwaniaczku?

- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła, po czym puścił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa.

- A z pięcioma ptakami?

- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła, po czym puścił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa i poszedł dalej pić na sępa.

W przedszkolu pani pokazuje dzieciom obrazek i pyta się Jasia co na nim widzi.

- Ogrodnik szczyna trawę.

- Ależ Jasiu. Nie mówi się szczyna trawę tylko ścina trawę poza tym poprawniej jest kosi trawę. Siadaj!

Po chwili kolega Jasia krzyczy:

- Proszę pani! Jasiu kosi pod ławkę!

- Słuchaj Jasiu, zadam Ci zagadkę. W którym miejscu jajka są najbardziej gorące? - pyta się kolega Jasia.

- Nie wiem.

- Na patelni, oczywiście!

- Eee, głupia zagadka.

- Dlaczego?

- Bo nie ma idioty, który by usiadł gołym tyłkiem na gorącą patelnię.

- Spieprzajcie! - woła Jasio na stado kaczek. Słyszy to katecheta i zwraca mu uwagę. Następnym razem Jasio już grzecznie zwraca się do kaczek:

- Idźcie sobie stąd kaczuszki!

Znów słyszy to katecheta i mówi:

- No i widzisz jak spieprzają!

- Dzieci, co to jest? - pyta się nauczycielka biologii trzymając w ręku wypchanego ptaka.

- To jest ptok - odpowiada Jaś.

- Ależ Jasiu, nie mówi się ptok, tylko ptak. A może wiesz, jak ten ptak się nazywa?

- Sraka - odpowiada pojętny uczeń.

Małgosia po raz pierwszy dostała miesiączki. Przerażona biegnie do Jasia i mówi, że jej krew leci. Jasio sprawę potraktował poważnie.

- Rozbieraj się - mówi.

Obejrzał dokładnie.

- Ja tam ekspertem medycznym nie jestem, ale coś mi się widzi Małgocha, że ci jaja urwało!

Mama wybrała się z 7-letnim Jasiem na spacer.

- Zobacz synku, pająk je biedronkę.

- A co to jest dronka mamusiu?

Jaś zrobił nauczycielce kawał. Narysował na jej stoliku muchę. A zrobił to tak doskonale, że nauczycielka długo tłukła gazetą w blat zanim zorientowała się w czym rzecz. Rozzłoszczona kazała przyjść jego ojcu do szkoły. Ten wysłuchał w spokoju historii którą opowiedziała nauczycielka.

- Proszę pani to jeszcze nic. Jak w zeszłym tygodniu ten gówniarz narysował na płocie gołą babę, to jeszcze dzisiaj wyciągam drzazgi z przyrodzenia.

Pani na lekcji rysunków zadała temat do rysowania "Lenin w Polsce". Dzieci rysowały Lenina w Poroninie, Lenina przemawiającego do Górali, Lenina na wycieczce w Tatry itp. Jasia rysunek był inny i przedstawiał przód namiotu, z którego wystawały dwie rozłożone nogi damskie przykryte z góry dwoma nogami męskimi. Pani nauczycielka była wielce zgorszona takim rysunkiem ale po chwili refleksji zapytała:

- Jasiu, ta pani na dole to zapewne Nadieżda Krupska?

- Tak proszę pani, powiedział Jasiu.

- Zatem ten pan na górze to na pewno Lenin?

- Nie proszę pani, to nie Lenin a Feliks Dzierżynski.

- Jak to Jasiu, a gdzie Lenin?

- Lenin w Polsce proszę pani, czyż nie taki był temat rysunku?

Rodzinka je spokojnie obiadek, aż tu nagle wpada Jasiu i drze japę:

- Mamo, babciu, siostro, Tatuś się powiesił na poddaszu.

Wszyscy rzucają łyżki i talerze i pędza po schodach na górę, a Jasiu spokojnie:

- Prima apirilis...

No to wszyscy wielkie - UFFFFF -

A Jasiu kończy:

- ... bo w piwnicy.






Przychodzi siedmioletnia dziewczynka do ginekologa i mówi:

- Panie doktorze, mam kłopoty z seksem oralnym!

Doktor odpowiada:

- Ależ dziecko, ty masz jeszcze mleko pod nosem!

Dziewczynka:

- To nie mleko.....

Jasiu po wakacjach przychodzi do szkoły. Pani się pyta:

- No, Jasiu...

- Nie Jasiu, tylko John!

- Wiec dobrze, John, gdzie spędziłeś wakacje?

- W Ameryce

- O, ładnie, a co ty tam robiłeś?

- Ano, leżałem na werandzie, szedłem na śniadanie, znowu leżałem na werandzie, szedłem na obiad...

- Ale to chyba było nudno?

- Ależ skąd?

- No dobrze......A może ty Małgosiu powiesz nam gdzie...

- No, no - Ja nie jestem Małgosia, tylko Veranda




Przy stole rodzinka zjada w ciszy i skupieniu obiadek. Nie rozmawiają ze sobą ze względu na to żeby nie robić przykrości synkowi który od urodzenia nic nie mówi.

W pewnej chwili synek zatrzymuje rękę z widelcem w pół drogi do ust i mówi:

- A gdzie kompocik?

W tym momencie rodzina znieruchomiała z zaskoczenia.

Po dłuższej chwili mamusia mówi przez łzy szczęścia:

- Synku! Odezwałeś się, przecież ty nic nie mówiłeś!

A synek:

- No ale zawsze był kompocik.





Skacowany sąsiad wraca do domu wieczorem. Żona nie chce go wpuścić, a że chce mu się strasznie pić, puka do drzwi sąsiadów. Otwiera mu ich mały synek, i mówi, że rodziców nie ma w domu. Skacowany sąsiad prosi o szklankę wody. Chłopczyk przynosi mu, a on wypija duszkiem. Prosi o następną. Malec przynosi, ale tylko pół.

- Dlaczego tylko pół? Prosiłem o całą szklankę - dziwi się sąsiad.

- Mały jestem. Do kranu nie dosięgnę, a z sedesu już wszystko wybrałem.







Przychodzi synek do domu ze świadectwem szkolnym.

Ojciec ogląda i widzi same dwójki. Syn stoi uśmiechnięty i czeka.

"Czego się gówniarzu śmiejesz, przecież tu są SAME dwójki" - i wyjmuje pasek ze spodni.

Synek na to: "Spoko, ojciec, jeszcze tylko lanie i już wakacje."




- Ten rysunek jest bardzo dobry - mówi nauczycielka do ucznia. - Przyznaj się kto ci go zrobił - ojciec, czy matka?

- Nie wiem, ja już spałem.



- Co ty przyniosłeś w tym futerale na skrzypce? - dziwi się nauczycielka muzyki - Przecież to pistolet maszynowy!!!

- Ale heca, ojciec poszedł robić skok na bank ze skrzypcami...




- Tatusiu, dlaczego my tak późno przyszliśmy do tego sklepu na zakupy?

- Nie gadaj tyle, piłuj kłódkę......



- Tatusiu, czy mama na pewno wraca tym pociągiem?

- Nie gadaj tyle, tylko rozkręcaj szybciej szyny.



- Jasiu, gdzie twój tatuś?

- Wyjechał w ważnej sprawie służbowej na 6 miesięcy, ale jak będzie się dobrze sprawował, to wróci wcześniej.




Ojciec do syna:

- Pamiętaj synu, byś zawsze miał pieniądze, bo pieniądze oznaczają: 'seks', 'taxi', 'wino', 'piękne kobiety'.

- A brak pieniędzy tato?

- Ha, to już ponura proza życia. I to znaczy wówczas: 'tramwaj', 'adapter', 'Kufelek piwa na kredyt', 'masturbacja'... No i nasza mama...



Ojciec do syna:

- Całowałeś się już z jakąś dziewczyną?

- Tak.

- I co mówiła?

- Nie słyszałem miałem zatkane uszy jej udami.

Idzie dwóch ludożerców (ojciec z synem) brzegiem morza i zobaczyli kobietę. Syn na to:

- Tato, zobacz, może ją zjemy?

- Nieee... stara i żylasta.

Idą więc dalej, a tu pojawiła się młoda dziewczyna, zbudowana jak trzeba itd.

- Tato, zobacz, może tą zjemy?

A ojciec:

- Nie synku... Tą zabierzemy do domu a zjemy mamę!



Mama: Balbinko co robicie z Ptysiem w ogrodzie?

Balbinka: Stosunkujemy się.

Mama: A to dobrze, bo już myślałam, że palicie papierosy.

- Tatusiu, dlaczego ty masz białą skórę, mama również ma białą skórę, a ja mam czarną?

- Synku, ciesz się, że nie szczekasz, taka była balanga!

- Mamusiu, czy diabeł jest mężczyzną?

- Nie, jest o wiele gorszy od mężczyzny.

- A więc jest kobietą...

- Mamusiu, czy to tatuś kupił to nowe futro?

- Syneczku, gdybym ja liczyła tylko na tatusia, to i ciebie by na świecie nie było...

Przychodzi córka do matki i mówi:

- Mamusiu jestem w ciąży.

- Dziecko, a gdzie ty miałaś głowę?

- Pod kierownicą mamusiu.

Pewna pani postawiła sobie za cel, że odpowie na wszystkie pytania swojego małego dzieciaka (jest taki wiek, że zadają ich dużo), nie dała jednak rady chociaż się bardzo starała i przylała dzieciakowi. Jak brzmiało pytanie po którym malec dostał lanie?

"Mamusiu dlaczego mamusia gryzie syfon?"

- Co trzeba zrobić, żeby iść do nieba? - Pyta ksiądz na lekcji religii.

Dzieci kolejno odpowiadają:

- Trzeba pomagać rodzicom!

- ... być dobrym!

- ... chodzić do kościoła!

A Kazio woła:

- Trzeba umrzeć!

- Wiesz, mamo, Kazio wczoraj przyszedł brudny do szkoły i pani go za karę wysłała do domu!

- I co pomogło?

- Tak, dzisiaj cała klasa przyszła brudna.





- Babciu, jak ci smakował cukierek?

- Bardzo dobry.

- Dziwne! Ania go wypluła, pies go wypluł, a tobie smakował...








U dentysty mama prosi synka:

- A teraz bądź grzeczny i powiedz ładnie "aaa", żeby pan doktor mógł wyjąc palce z twojej buzi.





(smutny żart)

Był sobie mały, zdolny Jasiu i miał bardzo bogatych rodziców.

Owi rodzice bardzo kochali swojego synka i chcieli mu sprawić przyjemność.

Kiedy zbliżały się piąte urodziny Jasia, zapytali go:

- Jasiu, co chciałbyś dostać na urodzinki? Klocki lego? Dużą koparkę, a może jakąś maskotkę?

A Jasiu powiedział:

- Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.

Rodzice pomyśleli, że ich dziecko się wygłupia i kupili mu klocki.

Potem Jasio miał komunię, z tej okazji rodzice chcieli mu dać coś

wyjątkowego.

Zapytali więc Jasia:

- Jasiu, co chcesz dostać na komunię? Zdalnie sterowany samochód? A może rower? Albo łyżworolki?

A Jasiu powiedział:

- Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.

Rodzice pomyśleli, że ich dziecko się wygłupia i kupili mu rower.

Potem Jasio skończył szkołę podstawową z samymi szóstkami i dostał się do gimnazjum, rodzice chcieli mu dać coś z tej okazji.

Zapytali więc Jasia:

- Jasiu, co chcesz dostać w prezencie? Lego Technics? A może walkmana?

A Jasiu powiedział:

- Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.

Rodzice pomyśleli, że ich dziecko się wygłupia i kupili mu walkmana.

Potem Jasio skończył gimnazjum, a ponieważ był bardzo zdolny, dostał się do najlepszego liceum w mieście, jako pierwszy na liście.

Rodzice bardzo się ucieszyli i postanowili dać mu coś wyjątkowego z tej okazji.

Zapytali więc Jasia:

- Jasiu, co chcesz dostać w prezencie? Wieżę stereo? A może własny telewizor do pokoju? A może komputer?

A Jasiu powiedział:

- Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.

Rodzice pomyśleli, że ich dziecko, jak zwykle, się wygłupia i kupili mu komputer.

Potem Jasio zdał maturę ze średnią ocen 6,0, bo, jak wiadomo, był bardzo zdolny, a następnie dostał się na medycynę z najlepszymi wynikami z egzaminów.

Rodzice byli bardzo dumni i chcieli dać mu coś wyjątkowego z tej okazji.

Zapytali więc Jasia:

- Jasiu, co chcesz dostać w prezencie? Może jakiś ładny samochód? A może wakacje na Majorce?

A Jasiu powiedział:

- Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.

Rodzice pomyśleli, że ich dziecko, jest przemęczone nauką i gada głupoty, i kupili mu samochód.

Potem Jasio skończył studia medyczne z wyróżnieniem i miał przed sobą wspaniałą karierę. Rodzice byli zachwyceni i postanowili zrobić mu jakiś prezent z tej okazji.

Zapytali więc Jasia:

- Jasiu, co chcesz dostać w prezencie? Może własne mieszkanie? A może wakacje na Karaibach? Albo może własny jacht?

A Jasiu powiedział:

- Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.

Rodzice pomyśleli, że ich dziecko, jak zwykle, ma dziwne pomysły i

przestraszyli się, że może jest z nim coś nie tak. Kupili mu mieszkanie, ale te trzy żółte kuleczki coraz bardziej ich intrygowały.

Tymczasem Jasio postanowił się ożenić z miss świata. Rodzice byli zachwyceni i chcieli dać im jakiś niezwykły prezent ślubny.

Zapytali więc Jasia:

- Jasiu, co chcesz dostać w prezencie? Może jakiś ładny dom na przedmieściu?

A może podróż dookoła świata? A może nowy samochód?

A Jasiu powiedział:

- Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.

Rodzice pomyśleli, że ich dziecku już nic nie pomoże i kupili mu dom.

Trochę podumali nad tymi kuleczkami, dlaczego Jasiu tak bardzo chce je dostać, ale nic nie wymyślili...

Minęło wiele lat, rodzice zapomnieli o tych kuleczkach, aż nagle stała się straszna rzecz. Jasiu miał wypadek i umarł. Ale zanim umarł, lekarze zdążyli sprowadzić jego rodziców, którzy zapytali Jasia:

- Czy masz jakieś ostatnie życzenie?

A Jasiu powiedział:

- Tak: chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.

Wtedy rodzice nie wytrzymali i spytali:

- A po co ci, Jasiu, te trzy żółte kuleczki?

A Jasiu powiedział:

- Te trzy żółte kuleczki...

...i umarł.




dowcip przysłany przez czytelnika

Był sobie raz wielki klasztor, a w nim mieszkało 1024 mnichów. Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia pojawił się człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.

To było straszne! Pozostałych 512 mnichów pochowało swoich towarzyszy i postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka straszna rzecz - przenieśli się w góry i tam wybudowali nowy klasztor.

Był sobie więc nowy klasztor, w górach, a w nim mieszkało 512 mnichów. Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.

To było okropne! Pozostałych 256 mnichów pochowało swoich towarzyszy i postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka okropna rzecz - przenieśli się nad morze i tam wybudowali nowy klasztor.

Był sobie więc nowy klasztor, nad morzem, a w nim mieszkało 256 mnichów.

Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i

rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się ten straszliwy człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.

To było przerażające! Pozostałych 128 mnichów pochowało swoich towarzyszy i postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka przykra rzecz - przenieśli się na równinę i tam wybudowali nowy klasztor.

Był sobie więc nowy klasztor, na równinie, a w nim mieszkało 128 mnichów.

Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i

rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się potworny człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.

To było szokujące! Pozostałych 64 mnichów pochowało swoich towarzyszy i

postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka nieprzyjemna

rzecz - przenieśli się do gęstej puszczy i tam wybudowali nowy klasztor.

Był sobie więc nowy klasztor, w puszczy, a w nim mieszkało 64 mnichów. Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się potworny człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.

To było podłe! Pozostałych 32 mnichów pochowało swoich towarzyszy i postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka smutna rzecz - przenieśli się na moczary i tam wybudowali nowy klasztor.

Był sobie więc nowy klasztor, na moczarach, a w nim mieszkało 32 mnichów.

Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i

rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się wredny człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.

To było przytłaczające! Pozostałych 16 mnichów pochowało swoich towarzyszy i postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka przygnębiająca rzecz - przenieśli się na pustynię i tam wybudowali nowy klasztor.

Był sobie więc nowy klasztor, na pustyni, a w nim mieszkało 16 mnichów. Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się koszmarny człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.

To było potworne! Pozostałych 8 mnichów pochowało swoich towarzyszy i postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka potworna rzecz - przenieśli się nad jezioro i tam wybudowali nowy klasztor.

Był sobie więc nowy klasztor, nad jeziorem, a w nim mieszkało 8 mnichów.

Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i

rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się okropny człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.

To było koszmarne! Pozostałych 4 mnichów pochowało swoich towarzyszy i postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka koszmarna rzecz - przenieśli się na wyspę i tam wybudowali nowy klasztor.

Był sobie więc nowy klasztor, na wyspie, a w nim mieszkało 4 mnichów. Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się bezlitosny człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.

To było przykre! Pozostałych 2 mnichów pochowało swoich towarzyszy i postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka przytłaczająca rzecz - przenieśli się do doliny i tam wybudowali nowy klasztor.

Był sobie więc nowy klasztor, w dolinie, a w nim mieszkało 2 mnichów. Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się ten potwór na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów - czyli jednego.

To było tragiczne! Pozostał już tylko jeden mnich! Wiedział, że to on będzie następną ofiarą i to go bardzo zdenerwowało. Pochował swojego towarzysza, ale zamiast budować nowy klasztor, na przykład na płaskowyżu, kupił sobie zielony rowerek.

Wsiadł na ten zielony rowerek i pojechał za zbrodniczym człowiekiem na czerwonym rowerku. Ścigał, go ścigał, wreszcie go złapał...

Jaki z tego morał?

Że zielony rowerek był szybszy od czerwonego rowerka.


 



- O! mamo! Zobacz, tam leci toperz!

- mówi się Nietoperz, synku.

- Jak to nietoperz jak to toperz !





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dieta Pro